Czy planowanie analogowe ma jeszcze sens? Mój sposób na notowanie na papierze

Hej! Powoli zbliżamy się do tego momentu w roku, gdy dopadają nas momenty refleksji i zaczynamy się zastanawiać jak zrealizować wszystkie noworoczne postanowienia. Jestem przekonana, że pewnie sam masz już za sobą przetestowane dobre kilka metod realizacji celów i następne kilkanaście aplikacji do organizacji czasu. Nagonka jest ogromna. Szczególnie w styczniu roi się w internecie od treści o tym, jak poprawnie wyznaczać mierzalne cele i jakich kalendarzy najlepiej używać.

Ja do tematu planowania czasu chciałam podejść z innej strony. Chciałabym Cię zainspirować, pokazać jak planuję oraz jakich narzędzi używam. Co się sprawdza u mnie i jakie metody łączę. Opowiem o tym dlaczego mam tyle frajdy z organizacji czasu na papierze.

W żadnym wypadku nie będę Cię zmuszać żebyś od teraz rzucił wszystko i zaczął planować dokładnie w mój sposób 😉 Jednak mam nadzieję, że spróbujesz różnych metod i znajdziesz taką, która najlepiej sprawdza się w Twojej rzeczywistości. Sama, metodą prób i błędów, długo szukałam najlepszego sposobu organizacji czasu spełniającego moje oczekiwania.

Zapraszam do lektury i czekam na Twoje przemyślenia w komentarzu pod wpisem ♥

Planowanie na papierze – ale przecież mamy tyle aplikacji!

W cyfrowej erze apki do organizacji czasu to norma. Wpadamy w wir nowoczesnych rozwiązań. Polegamy na aplikacjach i liczymy, że wykonają jakąś robotę za nas. A może by tak wrócić na chwilę do korzeni? Jeśli czujesz, że wszystkiego jest za dużo i masz dość powiadomień o nowych taskach, spróbuj zacząć od początku.

Weź kartkę A4 i długopis. Wypisz czym musisz się zająć. Co jest konieczne, a na czym Ci zależy. Uporządkuj myśli. Zastanów się chwilę i pobądź sam ze sobą.

Ręczne pisanie ma w sobie moc, której nie zastąpi klepanie na klawiaturze.

A co gdyby tak nie kupować gotowego kalendarza?

Kupowanie gotowych kalendarzy książkowych na dany rok, kończyło się u mnie zazwyczaj ich porzuceniem. Nie zawsze w stu procentach podobała mi się ich forma. To prawda, ładna okładka kusiła, jednak wnętrza kalendarzy często pozostawiały dużo do życzenia.

Postanowiłam całkowicie odstawić gotowe kalendarze i zacząć tworzyć własny. Brzmi to szalenie, jednak tak naprawdę przyniosło mi to dużo benefitów. Na każdy miesiąc rysuję proste kratki kalendarza. Daje mi to swobodę. Zostawiam sobie tyle miejsca ile przyda mi się na notatki. Mogę tworzyć notes, w którym mam wszystko to czego potrzebuję w danym momencie.

Różne metody planowania, które możesz połączyć

Często jest tak, że jedna rzecz nie wystarcza. W moim przypadku idealny system planowania to połączenie kilku metod. Po pierwsze: używam najprostszych karteczek samoprzylepnych. To na nich zapisuję rzeczy do zrobienia na dany dzień. Dzięki temu mam przed oczami moje zadania i w ciągu dnia nie zapominam o nich. Mogę je odhaczać i modyfikować w razie potrzeby.

Po drugie: miesięcznie planuję w bullet journalu. Bullet journalem jest dla mnie notes w kropki, który sama uzupełniam. Co miesiąc na dwóch stronach rysuję sobie kalendarz z okienkami na każdy dzień. Tam mogę wpisywać wszelkie dedlajny, wyjazdy, wydarzenia, spotkania.

Mój bullet journal mam zawsze otwarty na płasko na biurku, żeby mieć do niego stały wgląd. Używam w nim kolorów do oznaczenia różnych kategorii. Czasem ołówkiem wpisuję plany, których nie jestem pewna. Dzięki temu systemowi mam ogląd na cały miesiąc w jednym miejscu.

Oprócz miesięcznego kalendarza, bullet journal jest też dla mnie miejscem planów długoterminowych. Wyznaczam w nim cele na cały rok i na kilka miesięcy. Wypisuję ważne daty, typu święta czy urodziny. Robię burze mózgów, notuję inspiracje, zapisuję myśli i pomysły. To dla mnie notes, który jest trochę przedłużeniem mojej głowy.

Twórcze notowanie – wyżyj się artystycznie

Dla mnie planowanie to też sposób na odpoczynek. Nie mam tu żadnych ram, ani ograniczeń, mogę śmiało wyżywać się artystycznie. Rysowanie obok kalendarza drobnych bazgrołków, listków czy roślin, działa na mnie niczym medytacja. Skupiam się na tym i wyciszam. Nie mam nad sobą żadnej presji. Mój planer może wyglądać tak jak tylko chcę. Krzywa linia czy nierówny napis nie spowoduje, że gorzej zaplanuję owy rok.

Przeogromną radość daje mi planowanie nowego roku w moim notesie do bullet journal. Rozrysowanie stron noworocznych to dla mnie moment pełen ekscytacji. Wybieram kolory przewodnie i kaligrafuję napisy. W 2022 roku w stworzeniu nagłówka wykorzystałam farby akwarelowe, dzięki którym uzyskałam ciekawy efekt plam. Często próbuję nowych technik, farb, kredek i pisaków.

Mam nadzieję, że mój artykuł zainspirował Cię do twórczego poszukiwania swojej własnej metody planowania ♥

Koniecznie daj znać w komentarzu jakiej metody organizacji czasu używasz!

---

Artykuł powstał w ramach współpracy. Znajdują się w nim linki do produktów papierniczych.